Zandberg kontra Morawiecki. I skąd wziąć na to pieniądze

Dosyć głośne wystąpienie posła Adriana Zandberga, po exposé premiera Mateusza Morawieckiego. Numer 12 na liście na czasie w serwisie YouTube. Jak ktoś nie widział, to polecam, warto wiedzieć coś z pierwszej ręki. Ponieważ media głównego nurtu przedstawiają Lewicę, jako ludzi od LGBT i żeńskich końcówek. Jak to ma się to do rzeczywistości, można sprawdzić.


Ok, wszystko pięknie. Tylko jedno dosyć istotne pytanie, powtarzające się w komentarzach. Skąd wziąć na to pieniądze?

To oczywiście tylko moja propozycja. Jednak już pojawiająca się w krajach typu, Niemcy, Francja, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone. Pieniądze powinny zostawać w krajach, w których zostały wypracowane. To nie jest problem jedynie Polski, że pieniądze gdzieś giną. Pracujemy coraz efektywniej, ciężej i dłużej. Niestety nie podążają za tym wynagrodzenia, oczywiście w Polsce one ostatnio wzrosły. To raczej zasługa podniesienia płacy minimalnej. Ponieważ za rządów poprzedniej ekipy w ogóle nie rosły, w większości krajów one stoją w miejscu.

Oczywiście politycy sobie z tego zdają sprawę, z jednej strony ci lewicowi mówią, że można podnosić płacę minimalną, sterować ręcznie gospodarką. Natomiast ci z drugiej strony mówią, że w sumie nie ma problemu, bo przecież kiedyś rynek to sam rozwiąże. Obawiam się, że obie strony jednak się bardzo mocno mylą.

Ponieważ sterowane ręcznie gospodarką, to zawsze groźba korupcji. To jeszcze od biedy dałoby się rozwiązać, gdyby istniała demokracja. A w świecie gdzie już giną wolne media, ciężko mi coś takiego sobie wyobrazić. Z drugiej strony wolny rynek to przeciwieństwo socjalizmu, pracownik i jego wynagrodzenie to koszt. Więc ciężko dowodzić tego, by chciał zwiększać swoje koszta.

Dużo w wystąpieniach Zandberga i premiera było "Państwie dobrobytu". Co to właśnie jest? Najprościej jest sobie wyobrazić Niemcy, USA czy Japonię lub Skandynawię w czasach najlepszej koniunktury. Oczywiście Europa i USA dochodziły innymi drogami do swojego sukcesu, inaczej jeszcze Japonia. USA to siła dolara, wykorzystanie swojej sytuacji, gdy Europa i Japonia były zniszczone II WŚ, ekspansja... Europa mając na myśli kraje takie jak Niemcy, Francja czy Szwecja. To gospodarki bardziej społeczne, silne związki zawodowe, nawet pracownicy w zarządach spółek. Europejska droga była dużo fajniejsza i pewnie jeszcze Polska może z niej pewne wiele wykorzystać.

Jednak obawiam się, że to już nie jest ten sam świat co 50 lat temu. Globalizacja, rynki finansowe, które mogą zniszczyć każdą gospodarkę, korporacje niepłacące podatków. Liczenie na to, że Zandberg albo Morawiecki, są w stanie coś z tym zrobić to wiara w cuda. Żaden kraj w pojedynkę nie poradzi, nawet tak potężny jak USA. No może poza Chinami, ale nie oszukujmy się to ciągle kraj komunistyczny, często mający w głębokim poważaniu prawa człowieka, albo prawa osobiste. Takie coś nie przeszłoby już w Polsce. Prawdą jest, również to że nie jest głupio zarządzany. Robi dużo by poprawić los swoich obywateli, ale są to metody nie bardzo demokratyczne.

Nie może być tak, że kraje preścigają się w tym, jak który da się ograbić. Który lepsze warunki zaproponuje korporacjom. Bo zawsze znajdzie się jakaś wysepka, która zaproponuje lepsze albo jakiś kraj Afryki. Który zaproponuje dostarczenie pracowników, którzy będą robić za darmo — ewentualnie za znaną "miskę ryżu".

Jak Polska powie, poniesiemy płace i wprowadzimy podatki dla korporacji. A przykładowo Czechy powiedzą, my obniżymy płacę, będziemy dopłacać do inwestycji. To spakowanie fabryki zajmuje parę miesięcy, ale przelanie kasy z konta na konto to chwila. Rynki finansowe już są poza kontrolą kogokolwiek.

Nie zbudujemy w Polsce dobrobytu, jak pozwolimy by ludzie w innych krajach, byli grabieni. Jak pozwalamy, by w naszej pracy przykładowy Ukrainiec był wyzyskiwany, to za jakiś czas może się okazać, że na twoje miejsce ktoś kogoś ściągnie, kto da się okradać.

Czas obalić mit, że "pieniądze pracują", to ludzie pracują. To nie "pieniądze zarabiają", ale ludzie. Nie można pozwolić na to by "pieniądz rodził pieniądz". Trzeba wziąć się za kontrolę rynków finansowych, ponieważ żyjemy w błędnym przeświadczeniu, że banki mają pieniądze, że je pożyczają. To nie jest prawda, nie mają pieniędzy, które pożyczają. Oni je kontrolują, tylko z jakiego prawa to wynika. Oczywiście, że z bankowego, nie własności.

Podsumowywując Zandberg ma dużo racji, to co proponuje, jeszcze kilkanaście lat temu działało w paru krajach. Czy zadziała w Polsce? Chciałbym. Niestety jestem pełen obaw. To już nie jest zupełnie inny świat niż w XX wieku. Globalizacja, rynki finansowe, korporacje to nie jest zawodnik do pokonania przez Polskę samodzielnie. Dlatego trzymam kciuki za wszystkie miejsca, gdzie ludzie walczą o poprawę swojego bytu: Chile, HongKong, Liban, Syrię, Boliwię - wiem, że media tłumaczą to jakimiś dziwnymi powodami. Jednak jestem pewien, że ludzie nie wychodzą milionami na ulicę, jak jest im dobrze i uważają, że w ich kraju wszystko jest w porządku.