Wzrost płac, a cena chleba

Od jakiegoś czasu po zapowiedziach Prawa i Sprawiedliwości, pojawiła się masa filmów sugerująca że wzrost spowoduje wzrost cen, przysłowiowego bochenka chleba. Prościej rzecz ujmując, spowoduje to inflację.

Pozornie patrząc, taka argumentacja wydaję się logiczna. Ludzie mają więcej pieniędzy, w domyśle rośnie jego podaż, więc jego wartość spada. Ok, miałoby to sens, gdyby to był nowy pieniądz. Który powstałby z dodrukowania lub deficytu. Z drugiej strony można powiedzieć tak: ludzie będą mieli więcej pieniędzy, to będą więcej kupować, wzrasta popyt, ceny rosną. To też pozornie ma sens. Zakładając, że ludzie którzy więcej zarabiają, konsumują więcej chleba. Racja zarabiając więcej, będziemy więcej konsumować, więcej wydawać pieniędzy. Ale nie koniecznie jak komuś płaca wzrośnie dwa razy, to je dwa razy więcej chleba. Zje tyle samo chleba, a na przykład częściej pójdzie do restauracji.

To niestety nie to w tym argumencie nie jest najgorsze. Najbardziej wkurza mnie to, że ten argument ma drugie dno. Bo cena akurat tego produktu prawdopodobnie wzroście. I to nie zależnie od tego czy PiS podniesie minimalną, czy nie. Powodów, dlaczego moim zdaniem tak się stanie, może być kilka:

  • różnica cen między Polską a Niemcami. Z tego co się orientowałem, cena chleba w Niemczech jest znacznie wyższa [1]. Zakładając że rynki powiązane ze sobą oddziaływują na siebie [2]. To czemu ktoś kto sprzedaje chleb w Polsce za 2 zł, nie wolał by go sprzedać w Niemczech za 2 euro. Wiem że chleb się raczej słabo transportuje i by sprzedać świeży, byłoby ciężko. Ale można transportować mąkę.

  • zmiany klimatu, susze. W tym roku mieliśmy na zachodzie europy były poważny wzrost temperatury [3]. Dla rolnictwa to dosyć poważny problem, bo zmniejsza to plony. Co powoduje zmniejszenie podaży i wzrost cen.

  • wzrost cen energii [4], do produkcji i transportu przetworzonych towarów wykorzystuje się energię. W Polsce niestety w znacznej mierze ze źródeł nieodnawialnych. Jak się nie odnawiają to znaczy że ich ilość się zmniejsza, więc podaż maleje. Co daje kolejny wzrost cen.

  • globalizacja. Pod tym terminem opiszę kilka powodów. Coraz więcej ludzi przenosi się z wsi do miast [5]. Co powoduje to, że nie mogą kupić towarów spożywczych od producentów. Dochodzi coraz częściej do tego że w wielkich miastach rynkiem sprzedaży kierują oligopole. Duże miasta mają ten problem, że ciężko się po nich przemieszczać. I przykładowo zamiast poświęcić godzinę, by kupić taniej na bazarku, ludzie wolą udać się do hipermarketu, bo jest blisko albo po drodze. Duże miasta to też duża cena za powierzchnię [6]. Sprzedawca musi wkalkulować cenę lokalu w sprzedawany towar. Powierzchni w dużych miastach w dobrych lokalizacjach jest ograniczona ilość, a ludności przybywa. Znowu zwiększa się popyt, to rośnie cena.Globalizacja to też wzrost liczby ludności, bogacenie się krajów które chcą więcej konsumować, a nie mają własnego rolnictwa, albo ono nie nadąża. Rolnictwo jest ciężką gałęzią gospodarki, takie kraje lub ich części jak Hongkong, Singapur, Japonia z przyczyn terytorialnych mają ograniczenia dla rozwoju rolnictwa. I będą wolały importować, bo rozwój własnego sektora jest dla nich zbyt mało rentowny.

Zresztą każdy co pamięta ceny chleba sprzed wejścia Polski do UE. Wie, że już zdrożał i raczej nie zapowiada się by miała nadejść chwila, gdy cena tego produktu się ustabilizuje.


Partię Prawo i Sprawiedliwość można nie lubić. W każdym razie ja jej nie lubię. Ale krytykować i wytykać jej błędy też trzeba umieć. To partia która popełniła wiele błędów, to kilka przyczyn z jakich ja na nią nie zagłosuję:

  • płace minimalne powinny być ustalane na wolnym rynku. W taki sposób że siadają do stołu przedstawiciele branżowi pracodawców i pracowników. Nie ma powodu, dla którego płaca minimalna powinna być taka sama dla branży w której są wymagane wysokie kwalifikacje i dla tej w której można pracować bez kwalifikacji. Niestety PiS nic nie zrobił by pracownikom łatwiej było się upominać o należne im wynagrodzenia. I nie tylko o podwyżki, ale też o przepisy BHP, albo o to jak pracodawca po prostu umawia się na dane wynagrodzenie, a potem go nie wypłaca. Inspekcja pracy leży, związki zawodowe nie mogą się doczekać reform, Solidarność została przejęta przez PiS i zajmuje się organizacją pielgrzymek i obroną księży. Brakuje regulacji agencji pracy, które wykorzystują luki w prawie tak by pracownik nigdy nie doczekał się podwyżki. Wynagrodzenia mogły by rosnąć bez udziału państwa, ale trzeba stworzyć ku temu odpowiednie warunki. PiS robi wszystko by temu zapobiec. Za zrzeszanie się w związkach, można wylecieć z pracy, zorganizowanie strajku jest tak trudne, że mało komu się udaje. To nie jest tak że ludziom odpowiadają wynagrodzenia, ale nie mają podstaw prawnych by dochodzić swoich słusznych postulatów. Strona pracownicza jest bardzo w nierównej sytuacji względem korporacji.
  • zawłaszczenie mediów publicznych i dotowanie sprzyjających mediów
  • zawłaszczenie spółek skarbu państwa
  • zawłaszczenie prokuratury
  • zawłaszczenie samorządów, mam na myśli to że władza się centralizuje. Coraz więcej pieniędzy przechodzi przez centralę. A na samorządy spycha się coraz więcej obowiązków.
  • kryzys sądownictwa
  • brak reform edukacji, służby zdrowia, cały sektor publiczny zresztą nie doczekał się reform
  • kiepskie relacje z UE, tego wiele osób nie zaważa. Ale to nasi najbliżsi partnerzy gospodarczy. I to że nie bierzemy udziału w stanowieniu przepisów, czy kształtowaniu polityki będzie nas dużo kosztować. Bo w wielu sprawach UE mogła by nam pomóc. Przykładowo w reformie służby zdrowia albo w budownictwie, moglibyśmy pozyskać fundusze na reformy.
  • słabość w stosunku to korporacji: farmaceutycznych i deweloperów
  • brak inwestycji w energetykę, naukę, kulturę...

Błagam, nie nazywajmy PiS socjaldemokracją [7]. Bo to nie partia demokratyczna ani nie socjalna. Wymyślili sobie coś takiego jak solidaryzm [8]. Bawią się w Janosika, zabierzmy jednym, dajmy drugim. Oni to nazywają transferami społecznymi. Nie na tym polega socjaldemokracja, ona polega na wysokim standardzie usług publicznych (a one są niszczone przez PiS), polega na tym by ludzie sami rozwiązywali swoje problemy, lokalnie nie centralnie, by ludzie byli świadomi po co jest państwo, podatki, że mają na to jak pieniądze publiczne są wydawane. Aby ludzie świadomie podejmowali dobre decyzje, potrzebują edukacji. A jak PiS potraktował nauczycieli, widzieliśmy niedawno. PiS uczy roszczeniowości, nie tego by ludzie podejmowali odpowiedzialne decyzje. Patrząc nie tylko na swój interes ale na interes społeczny. Kapitalizm uczy tylko podejmowania ukierunkowanych jedynie na swój zysk, socjalizm uczy myślenia o społeczeństwie. Ale bez tego, że społeczeństwo samo podejmuje decyzje, nawet czasem błędne nigdy się nie sprawdzi. Bo kiedyś przyjdzie taka pora, że społeczeństwo posłuszeństwa uczy się pałkami i armatkami wodnymi. Więc socjalizmu samego można się bać, ale jak jest demokratyczny i liberalny już potrafi się sprawdzać. Dowodzi tego historia gospodarek wielu krajów: Niemiec, Francji, Szwecji, Finlandii, Islandii, Kanady, USA (do Reagana), Japonii, Chile, Brazylii. Oczywiście nigdy nie był to czysty socjalizm i był w różnych proporcjach i wariantach stosowany. Ale gdy nie dochodziło do przejęcia, jego idei przez jedną partię działał.

źródła:
[1] https://www.cenynaswiecie.pl/cena-chleba-w-niemczech,144,1/
[2] https://admiralmarkets.pl/education/articles/market-statistics/analiza-miedzyrynkowa
[3] https://en.wikipedia.org/wiki/July_2019_European_heat_wave
[4] https://wysokienapiecie.pl/14360-ostry-wzrost-cen-pradu-w-europie/
[5] https://www.obserwatorfinansowy.pl/tematyka/makroekonomia/coraz-mniej-kontrolowany-rozrost-wielkich-miast/
[6] https://rynekinwestycji.pl/ceny-mieszkan-w-europie-szaleja/
[7] https://pl.wikipedia.org/wiki/Socjaldemokracja
[8] https://pl.wikipedia.org/wiki/Solidaryzm



Confessions of an Economic Hit Man - Anti-Flag
Album: For Blood And Empire